RastaCat
Administrator Forum
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin, LSM Płeć:
|
Wysłany: Pią 0:20, 27 Mar 2009 Temat postu: Tam był on... |
|
|
Trenchtown to osiedle mieszkaniowe wybudowane w 1951 roku, kiedy to huragan zniszczył tereny dzikich obozowisk. Obozowiska te wzrastały stopniowo w zachodniej części Kingston w miejscu gdzie znajdowało się wysypisko śmieci, z którego mieszkańcy zabierali wszystko co zdołali znaleźć i wygrzebać (jeszcze wcześniej miejsce to należało do rodziny Lindos i funkcjonowało jako plantacja cukru). W 1957 roku matka Boba - Cedella przeprowadziła się wraz z synem do Kingston. Podobnie jak pozostali mieszkańcy przybyła tam w poszukiwaniu pracy jak również przygody. Jednak szansa znalezienia pracy była tak kiepska jak kiepskie były warunki mieszkalne w Trench town. Miasto oferowało jej wyłącznie ubóstwo i przemoc. Trenchtown było dzielnicą ruder, było to „miasto bud” (shanty- town). Władze wzniosły tu jedno i dwu-kondygnacyjne jednostki mieszkalne wybudowane wokół centralnego dziedzińca. W budynkach tych znalazły się: miejsce do gotowania jak i rury z wodą. Co ciekawe Trenchtown jeszcze przed rokiem 51 uważane było za duchową stolicę Rastafarian. Trenchtown stało się ich domem. Rastamani osiedlili się tu jeszcze na początku drugiej wojny światowej. Pozostali mieszkańcy Trenchtown nie byli szczęśliwi z powodu ich obecności. Wielu chrześcijan, pełnych uwielbienia członków kościoła katolickiego, nie potrafiło zaakceptować wiary Rastafarian w boskość Haile Selassie a co za tym idzie ich samych. Opowiadano sobie nawet historyjki o tym jak to żyjący w wąwozach rastamani noszą w workach szczątki ludzkich ciał. Takie opowieści zaowocowały łapankami, które przeprowadzała policja. Wpychano rastafarian do ciężarówek i obcinano im włosy. Dopiero w późnych latach 50-tych sytuacja uległa zmianie. Trenchtown to jednak przede wszystkim miejsce ludzi, którzy mając niewiele, nie mieli nic do stracenia i nie bali się wyrażania własnych emocji, nie bali się muzyki i własnego talentu. Dodatkowo siłę twórczą pozwalał im wydobyć naturalny rytm, wschodzące i zachodzące słońce, które było jedynym wyznacznikiem życia na Jamajce - to było miejsce idealne dla wielkich talentów, idealne dla Boba Marleya.
Post został pochwalony 0 razy
|
|